W akcie pierwszym pojawia się strzelba czyli wpis górski pierwszy

Jak wszyscy wiemy, dobra sztuka zaczyna się od tego, że w pierwszym akcie strzelba…

Jun 4, 2025 - 22:35
 0
W akcie pierwszym pojawia się strzelba czyli wpis górski pierwszy

Jak wszyscy wiemy, dobra sztuka zaczyna się od tego, że w pierwszym akcie strzelba wisi na ścianie, by w trzecim wystrzelić. W naszym pokoju w Zakopanem na ścianie nie ma strzelby jest za to neon w kształcie karabinu. Przyjmuję to jednak jako pewien omen tego wyjazdu, bo jak wiadomo, jeśli pierwszego dnia człowiek musiał wstać przed szóstą by zdążyć na pociąg, to nie powinien się spodziewać, że w akcie trzecim będzie mu dane jeszcze pospać.

Zaczynamy jednak klasycznie, to znaczy od ustalenia, że spotykam się z szacowną panią matką na Dworcu Centralnym punkt siódma, więc już o szóstej czterdzieści obie byłyśmy na miejscu zbiórki i piłyśmy powoli kawę. Nie ma jeszcze sezonu więc pociąg Tatry, który powoli (miejscami niezwykle powoli) i majestatycznie przewozi turystów z Warszawy do Zakopanego nie był jeszcze pełen. Może to dobrze, bo nie obyło się bez drobnych przygód. W połowie naszej drogi nagle przez megafon usłyszałyśmy komunikat „Kryzys związany z toaletami został zażegnany, mogą już państwo korzystać z toalet”. Ton jakim ów komunikat został wygłoszony sugerował, że pociąg Tatry był o krok od katastrofy, której tylko cudem udało się uniknąć.

 

Ładne góry tu macie, ma całe szczęście w niektórych miejscach leży jeszcze śnieg.

 

Wszyscy ci którzy spodziewali się, że znów wylądujemy w hotelu Rzemieślnik, będą pewnie nieco zasmuceni, że wybraliśmy inne miejsce pobytu. Tym razem mama zdecydowała się wynająć miejsce, które chwilowo będziemy nazywać PTW, czyli Podejrzanie Tanią Willą. Otóż PTW łączy trzy elementy, po pierwsze jest to nocleg podejrzanie tani jak na swoją bardzo korzystną lokalizację. Po drugie jest to willa, więc jak rozumiecie oferuje standard nieco wyższy niż hotel Rzemieślnik (nic dziwnego nie stuka w łazience co poczytuję za sukces). Po trzecie okazało się, że cena, która była podejrzanie tania jest ze śniadaniem co początkowo wzbudziło naszą lekką nieufność.

 

Na razie PTW sprawdza się jednak dobrze, choć motywem przewodnim naszego pokoju jest… Al Capone. Nie wiem, dlaczego, ale cały pokój jest obwieszony zdjęciami gangstera. I teraz nie wiem, czy to podpowiedź, że bierzemy udział w przekręcie, czy zapowiedź co czeka ludzi, którzy wynajmują pokoje w podejrzanie tanich willach tuż przed początkiem sezonu. A może to po prostu sygnał dla mnie, że nie ma nadziei, ale gdybym trafiła za kratki za przestępstwa podatkowe to przynajmniej nie musiałabym chodzić po górach. Sam pokój oprócz tego, że jest całkiem przytulny ma balkon, a z balkonu pięknie widać góry. Jest to plus, bo matka zobaczywszy widok gór z balkonu, powiedziała, że możemy sobie usiąść na kwadrans. Znudziło się jej po dziesięciu minutach, ale to chyba jakiś rekord.

 

Kto wygra, dwie głodne alpaki czy profesor z odrobiną marchewki

 

Z balkonem łączy się jeszcze jedna sprawa, to znaczy, nasz pokój w PTW jest na drugim piętrze co wiązało się z wniesieniem bagaży. Ja nie miałam najmniejszych problemów, natomiast okazało się, że nowa torba podróżna mojej matki jest naprawdę fantastyczna i pakowna, ale jest jeden szkopuł. Jest połowy wysokości mojej matki. Znaczy nie ma mowy by osoba tak niska podniosła ją wystarczająco wysoko by wnieść ją po schodach. Jak się skończyła ta przygoda? Matka zapowiada, że kupi mniejszą torbę, natomiast kiedy do mnie dziś po południu zadzwonili z siłowni proponując darmowy trening to miałam ochotę powiedzieć, że ja już dziś zrobiłam i kadrio i podnoszenia i jestem zadowolona z wyników.

 

A jak samo Zakopane? Cóż wygląda na to, że podczas gdy wszyscy Polscy Influencerzy jeżdżą do Dubaju czy Emiratów Arabskich, to mieszkańcy z tego kawałka świata jeżdżą do Zakopanego. Coś jakby ogólnoświatowa wymiana kulturalna. Miasto powoli dodaje kolejny język do wystawianych na ulicach menu i potykaczy, bo klient arabski jest nieawanturujący się za to przyjeżdża tu z dużą rodziną i chce zjeść. Co sprawia, że jeśli szukacie w Polsce zagłębia kuchni z certyfikatem Halal to znajdziecie je pod Tatrami. Ma to olbrzymie plusy np. w lokalnej knajpie podają frytki z batata z hummusem i ziarnami granatu, i jest to wspaniały przykład wymiany kulturowej. Z resztą, gdyby ktoś mnie pytał to ja chcę poznać tego jednego bardzo odważnego speca od turystyki lokalnej, który obudził się któregoś dnia i powiedział „A co, jeśli przekonamy świat Arabski do Zakopanego”. Jakby zrozumcie mnie dobrze, mnie ta wymiana kulturowa wzrusza, jest sporo dzieci, ludzie się uśmiechają, ale zabij mnie jak do tego doszło – nie wiem. Ale jestem dumna, że udało się Zakopane sprzedać na świecie. Prowadzi to do przedziwnej fuzji kulturowej, której motywem przewodnim jest szukanie miejsc turystycznych dla całej rodziny i słabość dalekich od siebie narodów do baraniny.

 

Przykład wspaniałej i rozwijającej się wymiany kulturowej, która od dobrych paru lat kwitnie pod Tatrami.

 

Myśmy zjadły co miałyśmy do zjedzenia (ponownie hummus i frytki podstawą diety pod górami), przeszłyśmy co miałyśmy do przejścia (te siedemnaście tysięcy kroków zostało uzasadnione tym, że po pociągu jednak nie da się chodzić tam i z powrotem) i nawet muszę powiedzieć, że część osób mogłaby uznać ten dzień jako tako za wypoczynkowy. Wśród atrakcji turystycznych znalazło się nawet karmienie marchewką lamy, w tym jednej bardzo nachalnej, przekonanej o tym, że nie ma wśród lam komunizmu i nie każdemu po równo, ani nawet według potrzeb, tylko wszystko jej tej jednej lamie. Do tego matka wieczorem wyszła na balkon znów na pięć minut co daje nam jakiś kwadrans, niemal urlopowego nic nierobienia.  Moim zdaniem próbuje uśpić moją czujność. Dokładnie tak jak urząd podatkowy uśpił czujność Ala Capone. Ale ja wiem, to jest akt pierwszy, strzelba wystrzeli. Jeśli się nie mylę już jutro przed siódmą rano.