„Nie w szczepionkę” Jakub Nowak

  Wydawca: Wydawnictwo Powergraph Data wydania: 16 maja 2025 Liczba stron: 352 Oprawa: twarda Cena det.: 59 złTytuł recenzji: Puls życia To jest dość ekscytujący rodzaj napięcia, gdy czyta się drugą książkę autora, którego debiut uznało się za książkę roku. Wtedy w Polsce naprawdę nikt nie napisał czegoś tak dobrego, jak udało się to Jakubowi Nowakowi. Jednakże porównywanie „Nie w szczepionkę” do „To przez ten wiatr” zupełnie mija się z celem, gdyż nie jest to powieść ani lepsza, ani gorsza, lecz po prostu inna. Choć nie do końca. Nowak doskonale wie, jaki literacki potencjał kryje się w czasie przeszłym. W jego nowej książce to, co minione, znowu charakterystycznie pulsuje. Autor pokazuje nam to w zupełnie innych dekoracjach i z zupełnie innymi bohaterami, ale z równym wyczuleniem na detal. Na to, by nie zaniedbać szczegółów, nie zgubić ani zanadto nie poplątać istotnych cech wizerunków psychologicznych bohaterów. Poza tym Nowak to po prostu mistrz opowiadania historii. Toczącej się dwutorowo, jednak z wykorzystaniem tego nie zawsze dobrze używanego chwytu. Bo u innych przeszłość i teraźniejszość tworzą niezbyt wyraźny obraz tego, o czym właściwie jest książka – a tu tak nie jest. Tak jak w debiucie Jakub Nowak udowadnia mistrzostwo introdukcji. Proste zdanie mówiące o tym, że „chłopak i jego młodszy brat brną przez miasto”, otwiera tutaj w epicko znakomity sposób opowieść o czasie, w którym zderzają się problemy młodych ludzi. Jest to wszystko bardzo intensywne i gorące. Nie tylko dlatego, że kończą się przełomowe z kilku punktów widzenia wakacje, a młodzi „pocą się nieśmiertelnością”. Mieliśmy już sporo wspomnieniowej prozy o latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, które swoim finałem nie tylko istotnie zmieniały zapis daty, ale dla wielu ludzi także świat. „Nie w szczepionkę” to książka w tym segmencie ciekawa już choćby dzięki symbolice swojego tytułu. Tu symbolizujące trudności ciosy we wrażliwe miejsca zostaną rozdane solidnie, wielokrotnie, metaforycznie i  dosłownie. Nowak decyduje się na ukazanie wrażliwości bohaterów. Właściwie dwójki z nich, jednakże jest tu bogata charakterologicznie galeria postaci, wobec których czytający nie będą obojętni. I to generalnie wszystko, co łączy dwie książki Jakuba Nowaka, choć w tej nowej w przynajmniej jednej scenie wiatr również będzie odgrywał istotną rolę. Poza fabułą autor po raz kolejny zaskakuje mnie tym, w jaki sposób wizualizuje świat przedstawiony. Określenia, które zostaną ze mną na zawsze, to na przykład „garsonka w kolorze cienia”, „betonowe jelita wieżowców” czy zwrot „upychać noc jak watolinę w pluszakach”. Pozornie jest to książka o problemach nie tyle poruszonych już wielokrotnie, ile wielokrotnie zmarnowanych literacko przez pokazywanie jedynie prostej zależności: przeżyta w przeszłości trauma zawsze w jakiś sposób oddziałuje na dalsze życie, zostając w nim do końca. To wszyscy wiemy, wielu z nas tego doświadcza. Nowak zdecydował się wyjść poza tę konkluzję i pokazać coś więcej. Uważam jednak, że jest to przede wszystkim powieść o zbędności i przynależności. Jak bolesna może być ta pierwsza i jak bardzo istotna ta druga? To wiedzą wszyscy, prawda? Jednak Nowak nie będzie opisywał poczucia bycia zbędnym jako stanu bolesnej opresji ani nie zdecyduje się na nijakie pokazywanie, że przynależenie do jakiejś grupy ludzi daje widoczne poczucie wartości albo jest zwyczajnie dobre, bo pozwala na jakiś psychiczny komfort. Tutaj wszyscy uwięzieni są w dyskomforcie, ale na różnych zasadach i w różnych warunkach. Nie tylko dlatego, że przeplatające się narracje dwóch różnych rodzajów dzielą ponad dwie dekady. „Nie w szczepionkę” to opowieść o charakterystycznych dla każdego człowieka tendencjach ucieczkowych, lecz opowiadająca o nich w taki sposób, jakby odkrywała przed nami coś na kształt spektrum autyzmu, które – jak wiemy – jest ogromne. Tu ogromne pole do popisu dają autorowi dwie sytuacje wyjściowe: dramaty nastolatka, który musi oddać dług, i dojrzałej życiowo kobiety, która żegna się z czymś, co dotychczas stanowiło treść jej życia. Dużo jest tu smutku, melancholii, wspomnień o muzyce i muzyki w ogóle. Siwa całe życie poświęciła buntowniczej twórczości muzycznej, wypierając z pamięci pewną noc, podczas której miała do czynienia z dwoma odejściami – każdym na innych warunkach. Mikołaj to jej obecny przyjaciel. Nie ma go w pobliżu, możemy go posłuchać dzięki zestawowi głośnomówiącemu w telefonie. Ale to jednak przyjaciel. Siwa zdecydowała się przemeblować nieco rodzinny dom, by pozwolić dorosłemu synowi tego bliskiego jej człowieka zamieszkać tam, gdzie miała być szczęśliwa tylko ona z córką. Jakub Nowak buduje wiarygodność swoich bohaterów poprzez ich relacje z innymi. Najciekawsza tutaj to ta Siwej z jej matką. Zresztą to w ogóle opowieść o rodzicielstwie, które kiedyś było trudne, bo zapracowani ludzie wybierali się na urlop raz na sześć lat, a dzisiaj związane są z nim zupełnie inne problemy. „Nie w szczepionkę” to t

May 20, 2025 - 15:30
 0
„Nie w szczepionkę” Jakub Nowak

 

Wydawca: Wydawnictwo Powergraph


Data wydania: 16 maja 2025

Liczba stron: 352

Oprawa: twarda

 Cena det.: 59 zł

Tytuł recenzji: Puls życia

To jest dość ekscytujący rodzaj napięcia, gdy czyta się drugą książkę autora, którego debiut uznało się za książkę roku. Wtedy w Polsce naprawdę nikt nie napisał czegoś tak dobrego, jak udało się to Jakubowi Nowakowi. Jednakże porównywanie „Nie w szczepionkę” do „To przez ten wiatr” zupełnie mija się z celem, gdyż nie jest to powieść ani lepsza, ani gorsza, lecz po prostu inna. Choć nie do końca. Nowak doskonale wie, jaki literacki potencjał kryje się w czasie przeszłym. W jego nowej książce to, co minione, znowu charakterystycznie pulsuje. Autor pokazuje nam to w zupełnie innych dekoracjach i z zupełnie innymi bohaterami, ale z równym wyczuleniem na detal. Na to, by nie zaniedbać szczegółów, nie zgubić ani zanadto nie poplątać istotnych cech wizerunków psychologicznych bohaterów. Poza tym Nowak to po prostu mistrz opowiadania historii. Toczącej się dwutorowo, jednak z wykorzystaniem tego nie zawsze dobrze używanego chwytu. Bo u innych przeszłość i teraźniejszość tworzą niezbyt wyraźny obraz tego, o czym właściwie jest książka – a tu tak nie jest.

Tak jak w debiucie Jakub Nowak udowadnia mistrzostwo introdukcji. Proste zdanie mówiące o tym, że „chłopak i jego młodszy brat brną przez miasto”, otwiera tutaj w epicko znakomity sposób opowieść o czasie, w którym zderzają się problemy młodych ludzi. Jest to wszystko bardzo intensywne i gorące. Nie tylko dlatego, że kończą się przełomowe z kilku punktów widzenia wakacje, a młodzi „pocą się nieśmiertelnością”. Mieliśmy już sporo wspomnieniowej prozy o latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, które swoim finałem nie tylko istotnie zmieniały zapis daty, ale dla wielu ludzi także świat. „Nie w szczepionkę” to książka w tym segmencie ciekawa już choćby dzięki symbolice swojego tytułu. Tu symbolizujące trudności ciosy we wrażliwe miejsca zostaną rozdane solidnie, wielokrotnie, metaforycznie i  dosłownie. Nowak decyduje się na ukazanie wrażliwości bohaterów. Właściwie dwójki z nich, jednakże jest tu bogata charakterologicznie galeria postaci, wobec których czytający nie będą obojętni.

I to generalnie wszystko, co łączy dwie książki Jakuba Nowaka, choć w tej nowej w przynajmniej jednej scenie wiatr również będzie odgrywał istotną rolę. Poza fabułą autor po raz kolejny zaskakuje mnie tym, w jaki sposób wizualizuje świat przedstawiony. Określenia, które zostaną ze mną na zawsze, to na przykład „garsonka w kolorze cienia”, „betonowe jelita wieżowców” czy zwrot „upychać noc jak watolinę w pluszakach”. Pozornie jest to książka o problemach nie tyle poruszonych już wielokrotnie, ile wielokrotnie zmarnowanych literacko przez pokazywanie jedynie prostej zależności: przeżyta w przeszłości trauma zawsze w jakiś sposób oddziałuje na dalsze życie, zostając w nim do końca. To wszyscy wiemy, wielu z nas tego doświadcza. Nowak zdecydował się wyjść poza tę konkluzję i pokazać coś więcej.

Uważam jednak, że jest to przede wszystkim powieść o zbędności i przynależności. Jak bolesna może być ta pierwsza i jak bardzo istotna ta druga? To wiedzą wszyscy, prawda? Jednak Nowak nie będzie opisywał poczucia bycia zbędnym jako stanu bolesnej opresji ani nie zdecyduje się na nijakie pokazywanie, że przynależenie do jakiejś grupy ludzi daje widoczne poczucie wartości albo jest zwyczajnie dobre, bo pozwala na jakiś psychiczny komfort. Tutaj wszyscy uwięzieni są w dyskomforcie, ale na różnych zasadach i w różnych warunkach. Nie tylko dlatego, że przeplatające się narracje dwóch różnych rodzajów dzielą ponad dwie dekady. „Nie w szczepionkę” to opowieść o charakterystycznych dla każdego człowieka tendencjach ucieczkowych, lecz opowiadająca o nich w taki sposób, jakby odkrywała przed nami coś na kształt spektrum autyzmu, które – jak wiemy – jest ogromne. Tu ogromne pole do popisu dają autorowi dwie sytuacje wyjściowe: dramaty nastolatka, który musi oddać dług, i dojrzałej życiowo kobiety, która żegna się z czymś, co dotychczas stanowiło treść jej życia.

Dużo jest tu smutku, melancholii, wspomnień o muzyce i muzyki w ogóle. Siwa całe życie poświęciła buntowniczej twórczości muzycznej, wypierając z pamięci pewną noc, podczas której miała do czynienia z dwoma odejściami – każdym na innych warunkach. Mikołaj to jej obecny przyjaciel. Nie ma go w pobliżu, możemy go posłuchać dzięki zestawowi głośnomówiącemu w telefonie. Ale to jednak przyjaciel. Siwa zdecydowała się przemeblować nieco rodzinny dom, by pozwolić dorosłemu synowi tego bliskiego jej człowieka zamieszkać tam, gdzie miała być szczęśliwa tylko ona z córką. Jakub Nowak buduje wiarygodność swoich bohaterów poprzez ich relacje z innymi. Najciekawsza tutaj to ta Siwej z jej matką. Zresztą to w ogóle opowieść o rodzicielstwie, które kiedyś było trudne, bo zapracowani ludzie wybierali się na urlop raz na sześć lat, a dzisiaj związane są z nim zupełnie inne problemy.

„Nie w szczepionkę” to także ciekawa powieść pokazująca, że nauka empatii przychodzi w zupełnie zaskakujących momentach życia. Że ludzie mogą mieć dobre serca, ale ta dobroć bywa jak z kamienia. A serca kamienne otwierają się w zaskakujących okolicznościach. Nie ma tu żadnej zbędności, książka jest krótka i wielowątkowa, co z pewnością utrudniło ujęcie treści w dobrej formie. Wiele jest tu skryte w cieniu; Nowak lubi niedopowiedzenia mimo formalnej dbałości, by wszystko oddziaływało na wyobraźnię czytelników i pozwalało im zakończyć lekturę z satysfakcją. „Gramy różne role” – mówi Siwa, ale mam wrażenie, że te słowa nie mają bezpośredniego związku z sytuacją, w której padają. Bohaterowie tej książki zaskakują nas tym, co robią, i w jaki sposób osiągają (lub nie) wyznaczone przez siebie cele. Ponadto Nowak interesująco opowiada o czasie, w którym matka nie darzyła córki taką czułością jak Siwa swoją Gabrysię. A jednak tamten czas ukazany jest w bardzo ciepłych barwach. Te mroczne też się takie stają, bo choć „Nie w szczepionkę” to opowieść o tym, co człowieka zabolało fizycznie, a potem boli psychicznie przez całe życie, uważam ją mimo wszystko za książkę pełną ciepła. A na pewno wielkiego zaangażowania w tak wymyśloną i opisaną przez autora historię. Bardzo się cieszę, że Jakub Nowak nie pisze –  w przeciwieństwie do kilku znanych polskich pisarzy – wciąż tej samej powieści. Zapraszam do poczucia zaskoczeń, wzruszeń i prawdziwej przyjemności z lektury.