Bez pracy nie ma sandaczy / BaĹtyk
65. Krakowski Festiwal Filmowy otworzyĹ film "BaĹtyk" Igi Lis, ktĂłry zostaĹ nagrodzony owacjami na stojÄ
co. To opowieĹÄ o pani Mieci, nazywanej "KrĂłlowÄ
Ĺeby", szefowej popularnej wÄdzarni z 40-letnim staĹźem â miejsca wyjÄtego z innego czasu, serca lokalnej spoĹecznoĹci i prawdziwej atrakcji turystycznej. To tutaj zaprasza widza w swoim debiucie dokumentalistka Iga Lis. "RzuciÄ wszystko i uciec
65. Krakowski Festiwal Filmowy otworzyĹ film "BaĹtyk" Igi Lis, ktĂłry zostaĹ nagrodzony owacjami na stojÄ
co. To opowieĹÄ o pani Mieci, nazywanej "KrĂłlowÄ
Ĺeby", szefowej popularnej wÄdzarni z 40-letnim staĹźem â miejsca wyjÄtego z innego czasu, serca lokalnej spoĹecznoĹci i prawdziwej atrakcji turystycznej. To tutaj zaprasza widza w swoim debiucie dokumentalistka Iga Lis. "RzuciÄ wszystko i uciec nad BaĹtyk" â nie powiedziaĹ nikt nigdy. Ĺeba, podobnie jak inne turystyczne miejsca, w sezonie pÄka w szwach, a nastawiona na komercjalizacjÄ wakacyjnego doĹwiadczenia mieĹcina nie daje nawet namiastki spokoju. PlaĹźe do ostatniego centymetra zastawione parawanami; rejsy, ktĂłrym towarzyszy gĹoĹna muzyka i z piracka zaciÄ
gajÄ
cy wodzirej; nadmorskie sklepy peĹne plastikowych szpargaĹĂłw i tanich pamiÄ
tek â to skojarzenia z polskim morzem, od ktĂłrych trudno uciec. W filmie Igi Lis sÄ
wmontowane w fabuĹÄ na zasadzie przebitki, humorystycznego kontrapunktu dla wĹaĹciwej opowieĹci, a jednoczeĹnie ukazujÄ
dwoistÄ
naturÄ Ĺebskiego krajobrazu, ktĂłry â dla bardziej wnikliwych â potrafi zachwyciÄ piÄknem dzikich plaĹź, gdzie sĹychaÄ tylko szum morza. SkupiajÄ
c siÄ na tym, co na pierwszym planie, trzeba byĹoby powiedzieÄ, Ĺźe "BaĹtyk" to historia o bohaterce, ktĂłra jest kowalem wĹasnego losu. Pani Miecia to postaÄ charakterna â peĹna rubasznego humoru i ĹźyczliwoĹci dla innych, ale teĹź zaprawiona w boju, pracujÄ
ca po piÄtnaĹcie godzin dziennie i doglÄ
dajÄ
ca wszystkiego osobiĹcie od czterdziestu lat. Kadrowana z nieodĹÄ
cznym papierosem, podczas liczenia utargu w gotĂłwce przywodzi na myĹl mafijnego bossa. Mimo to swojÄ
postawÄ
i zaangaĹźowaniem daje pracownikom dobre wzorce: choÄ zawsze ma ostatnie sĹowo, to nie traktuje nikogo z gĂłry. Prowadzi kultowe miejsce na Ĺebskiej mapie, do ktĂłrego codziennie (od koĹca kwietnia do poczÄ
tku wrzeĹnia, gdy wÄdzarnia dziaĹa) ustawiajÄ
siÄ dĹugie kolejki. To praca ciÄĹźka, rutynowa, ale doceniana â i wĹaĹnie to daje bohaterce satysfakcjÄ i energiÄ do dziaĹania. A film w rĂłwniej mierze opowiada o kulturze pracy, co jej kulcie. Iga Lis pokazuje, Ĺźe wĹasna marka â w dodatku prowadzona tak dĹugo i z takim poĹwiÄceniem â to nie tylko Ĺźyciowy cel, ale teĹź puĹapka. Trzeci akt opowieĹci skupia siÄ na problemach zdrowotnych bohaterki (kilka dekad wdychania dymu ma swoje konsekwencje). Mimo przymusowego urlopu Miecia wciÄ
Ĺź doglÄ
da biznesu. Dzwoni do ziÄcia, ktĂłry chwilowo przejÄ
Ĺ stery i wydaje polecenia telefonicznie. WÄdzarnia to praca, a praca to Ĺźycie â godne podziwu zaangaĹźowanie bohaterki w utrzymanie i rozwĂłj tego miejsca przybiera w pewnym momencie chorobliwy charakter. WÄ
tek ten jednak zostaje jedynie zasygnalizowany, jakby reĹźyserka obawiaĹa siÄ, Ĺźe popsuje pozytywny wydĹşwiÄk filmu. Ĺeba w obiektywie Kacpra Gawrona filmowana jest z czuĹym dystansem. Ĺatwo moĹźna by popaĹÄ w parodiÄ, skupiajÄ
c siÄ na przaĹnoĹci, ktĂłra towarzyszy turystycznej stronie polskiego morza. Na szczÄĹcie twĂłrcy zdajÄ
sobie sprawÄ, Ĺźe to, co najbardziej odpychajÄ
ce w takich miejscach, jest wypadkowÄ
oczekiwaĹ przyjezdnych i prĂłby mieszkaĹcĂłw, Ĺźeby utrzymaÄ siÄ przez caĹy rok z pracy, ktĂłra jest typowo sezonowa. Pani Miecia ma to szczÄĹcie, Ĺźe zamiast kolorowych szpargaĹĂłw i dmuchanych dinozaurĂłw przy deptaku, moĹźe sprzedawaÄ ryby, ktĂłre staĹy siÄ prawdziwie kultowe. Nie ulega jednak wÄ
tpliwoĹci, Ĺźe to te kilka intensywnych miesiÄcy w ciÄ
gu roku pozwala przetrwaÄ czas, gdy Ĺeba pustoszeje w okresie jesienno-zimowo-wiosennym. Mimo Ĺźe caĹy czas jesteĹmy blisko bohaterĂłw (pani Mieci, ale teĹź innych barwnych postaci, jak pracujÄ
cy u niej Pikolo), to nie czujemy siÄ, jakbyĹmy wchodzili z butami w cudze Ĺźycie. Nie ma tu prania brudĂłw i wyciÄ
gania wstydliwych sekretĂłw. Jak powiedziaĹa podczas Q&A po seansie reĹźyserka â to efekt zaufania budowanego przez trzy lata pracy nad filmem miÄdzy ekipÄ
a bohaterami, co zdecydowanie zaprocentowaĹo w swobodzie i szczeroĹci, z jakÄ
prezentowali siÄ przed kamerÄ
. Te zaĹźyĹe relacje sÄ
w jakiĹ sposĂłb problemem "BaĹtyku", gdyĹź pewne kwestie nie majÄ
miejsca na to, by wybrzmieÄ. Bo choÄ debiut Igi Lis oglÄ
da siÄ z ogromnÄ
przyjemnoĹciÄ
, niejednokrotnie zaĹmiewajÄ
c siÄ w gĹos z oryginalnych tekstĂłw pani Mieci i podziwiajÄ
c siĹÄ jej charakteru, to jednak po zakoĹczeniu projekcji ma siÄ wraĹźenie, Ĺźe kilka wÄ
tkĂłw moĹźna by pociÄ
gnÄ
Ä dalej (jak problem alkoholizmu pracownikĂłw fizycznych czy ekonomiczny status pracownikĂłw sezonowych), Ĺźeby zbudowaÄ jeszcze bardziej wnikliwy obraz miejsca na wymarciu, ktĂłre jest rĂłwnorzÄdnym bohaterem filmu. Kultowym, posiadajÄ
cym wĹasnÄ
historiÄ i bÄdÄ
cym gĹoĹno bijÄ
cym sercem Ĺeby, a zarazem nieprzystajÄ
cym do dzisiejszej rzeczywistoĹci (w czym â co pokazywaĹ teĹź "Lombard" â tkwi egzotyczny czar). Tu wszystko toczy siÄ swoim rytmem, a oryginalnoĹÄ budujÄ
barwne postacie. A jak wiadomo â znalezienie wĹaĹciwego bohatera filmu dokumentalnego to juĹź poĹowa sukcesu.