BALLERINA. Z UNIWERSUM JOHNA WICKA. Deadly Dancing [RECENZJA]
Zaczęło się od kradzieży forda mustanga i zabójstwa pieska, skończyło na rozbuchanych pościgach, bijatykach i strzelaninach w malowniczej paryskiej scenerii. Na przestrzeni czterech filmów seria John Wick zapewniła drugą młodość Keanu Reevesowi, wprowadziła nową jakość do kina akcji i zbudowała fundament pod kolejne kinowe uniwersum. Nawet najwierniejsi fani cyklu (z niżej podpisanym włącznie) mogli jednak […]
![BALLERINA. Z UNIWERSUM JOHNA WICKA. Deadly Dancing [RECENZJA]](https://film.org.pl/wp-content/uploads/2025/06/balerina-zwiastun.jpg)
Zaczęło się od kradzieży forda mustanga i zabójstwa pieska, skończyło na rozbuchanych pościgach, bijatykach i strzelaninach w malowniczej paryskiej scenerii. Na przestrzeni czterech filmów seria John Wick zapewniła drugą młodość Keanu Reevesowi, wprowadziła nową jakość do kina akcji i zbudowała fundament pod kolejne kinowe uniwersum. Nawet najwierniejsi fani cyklu (z niżej podpisanym włącznie) mogli jednak drżeć z obawy o jakość Balleriny, pierwszego kinowego spin-offu przygód Wicka. Najpierw miejsce Chada Stahelskiego na reżyserskim stołku przejął Len Wiseman, później zaś świat obiegły plotki o fatalnych wynikach pokazów testowych i poważnych dokrętkach, podczas których Stahelski miał rzekomo zrealizować cały film od zera. Swoje dorzucił też serial The Continental – prequel cyklu, który nadszarpnął trochę zaufania widzów. Jak zatem broni się film z Aną de Armas na tle pozostałych odsłon serii?
Trzeba twórców pochwalić za to, że po operowym rozpasaniu czwartej części nie próbują na siłę dalej podbijać stawki – Ballerina to prawdopodobnie najbardziej kameralny film z cyklu od czasu pierwszego Johna Wicka. Ponownie chodzi o zemstę – gdy poznajemy Eve, główną bohaterkę, jest ona świadkiem śmierci swojego ojca z rąk tajemniczych zamachowców. Dziewczyna trafia do, znanego już z filmu numer 3, teatru baletowego prowadzonego przez Ruską Raomę, gdzie przez kolejne lata ćwiczy się trudnej sztuki strzelania i walki wręcz – wciąż mając w pamięci twarz człowieka, który zlecił śmierć jej ojca.
W jednej z otwierających sekwencji obserwujemy baletowe ćwiczenia Eve montowane równolegle z jej treningiem do roli zabójczyni. Ten podwójny charakter dziewczyny ma być, zdaje się, kluczową cechą odróżniającą ją od Johna Wicka. Jak pamiętamy, bohater Keanu Reevesa był w środowisku zabójców znany jako Baba Jaga, tymczasem Eve zostaje wprost porównana do kikimory. Jak mówi jedna z postaci, mityczny upiór niósł zgubę i śmierć ludziom nieprawym, ale jednocześnie chronił niewinnych i bezbronnych (jeśli są tu jacyś eksperci od słowiańskich wierzeń – poproszę o weryfikację tego stwierdzenia). Te charakterologiczne różnice między protagonistami to jednak tylko pozory. W istocie Eve i Johna więcej łączy, niż dzieli – oboje zostali napisani według podobnego gatunkowego wzorca, co dla niektórych widzów może być największym problemem filmu. Ballerina nie robi bowiem zbyt wiele, aby odróżnić się od poprzednich odsłon serii. Możemy narzekać na serial The Continental, jednak tam twórcy przynajmniej próbowali pobawić się trochę ikonografią lat 70. czy bardziej niż dotąd przerysowanymi postaciami. Tymczasem tutaj dostajemy dokładnie to, czego mogliśmy się spodziewać – nawet wymiana Keanu Reevesa na Anę de Armas nie robi ostatecznie zbyt dużej różnicy, i to pomimo sceny, w której bohaterka słyszy od swojej instruktorki poradę: „Walcz jak dziewczyna” (cokolwiek miałoby to znaczyć).
Osobiście jednak nie robiłbym z tego jakiegoś poważnego zarzutu. Jeżeli sam pokraczny podtytuł dumnie informuje, że oglądamy film z „Uniwersum Johna Wicka”, to mniej więcej wiadomo, za co płacimy. Sceny akcji nie odbiegają zatem od poziomu, do którego przyzwyczaili nas twórcy. Na szczególną uwagę zasługuje finałowa sekwencja rozegrana w scenerii zaśnieżonego, górskiego miasteczka, podczas której w ruch idą nie tylko karabiny i gołe pięści, ale też miotacze ognia czy… łyżwy. Już w Nie czas umierać Ana de Armas pokazała, że ma kwalifikacje nowej heroiny kina akcji – a tutaj tylko to potwierdza. Aktorka emanuje charyzmą zarówno w scenach bijatyk i strzelanin, jak i w bardziej wyciszonych momentach – na przykład we wspomnianej sekwencji baletowego treningu. Dobre wrażenie robi też Gabriel Byrne, który w roli czarnego charakteru utrzymuje trudny balans między pozorowaną serdecznością i skrywanym wkurzeniem. Na drugim planie błyszczą przede wszystkim aktorzy znani z poprzednich części, na czele z Reevesem i Anjelicą Huston.
Pomimo niesprzyjających okoliczności Ballerina okazuje się zatem kolejną udaną odsłoną serii. Film wprawdzie zbytnio nie poszerza znanego nam uniwersum, nie wynosi też ekranowej rozwałki na kolejny poziom – dostarcza za to wszystkiego, czego oczekujemy po historii ze świata Johna Wicka. Być może to na dłuższą metę nie wystarczy, aby cykl mógł się utrzymać bez Keanu Reevesa na pierwszym planie – wystarczy jednak, aby spędzić w kinie przyjemne dwie godzinki.