Spike Lee Sucks / Highest 2 Lowest
Wchodzimy w erÄ zachodnich remake'Ăłw azjatyckich filmĂłw. Przed laty Spike Lee realizowaĹ karkoĹomnÄ
reinterpretacjÄ "Oldboya", a teraz siÄga po klasyka Akiry Kurosawy â "Niebo i piekĹo". Realia japoĹskiego kryminaĹu Lee osadza we wspĂłĹczesnym Nowym Jorku, a dyrektora fabryki butĂłw zamienia na producenta muzycznego, Mr Kinga (Denzel Washington). Lee nie nauczyĹ siÄ za pierwszym razem â ponownie
Wchodzimy w erÄ zachodnich remake'Ăłw azjatyckich filmĂłw. Przed laty Spike Lee realizowaĹ karkoĹomnÄ
reinterpretacjÄ "Oldboya", a teraz siÄga po klasyka Akiry Kurosawy â "Niebo i piekĹo". Realia japoĹskiego kryminaĹu Lee osadza we wspĂłĹczesnym Nowym Jorku, a dyrektora fabryki butĂłw zamienia na producenta muzycznego, Mr Kinga (Denzel Washington). Lee nie nauczyĹ siÄ za pierwszym razem â ponownie tworzy film bez duszy, niepotrzebny, przepeĹniony cringe'em. Bardziej niĹź na festiwal w Cannes "Highest 2 Lowest" pasowaĹoby na rozdanie ZĹotych Malin. JeĹli ktoĹ zna "Niebo i piekĹo" Kurosawy, to zna teĹź fabuĹÄ "Highest 2 Lowest". Lee odhacza wszystkie elementy historii â mamy bogatego potentata, ktĂłry mĂłgĹby wystÄ
piÄ w podkaĹcie "Diary of a CEO" i ktĂłry chce przejÄ
Ä caĹkowitÄ
kontrolÄ nad firmÄ
, wiÄc zastawia caĹy dobytek, by odkupiÄ wszystkie udziaĹy. NastÄpnie ktoĹ prĂłbuje porwaÄ mu syna, ale zachodzi pomyĹka. Zamiast syna, za zakĹadnika wziÄty zostaje jego przyjaciel (syn kierowcy Mr Kinga). Bogacz staje wĂłwczas przed moralnym dylematem â zapĹacenie porywaczowi uniemoĹźliwi mu przejÄcie firmy, niezapĹacenie wystawi go na publiczny lincz i prawdopodobnie zniszczy rodzinÄ. Rusza wyĹcig z czasem, a z pomocÄ
przychodzi policja, ktĂłra stara siÄ kontrolowaÄ przebieg negocjacji. Jako wariacja na temat arcydzieĹa Kurosawy, "Highest 2 Lowest" jest absolutnie karygodnym projektem. Nie chodzi nawet o to, Ĺźe Spike Lee powinien oddaÄ ducha japoĹskiego oryginaĹu czy kropka w kropkÄ przetĹumaczyÄ azjatyckie realia na nowojorski Ĺwiatek; nie chodzi w ogĂłle o wiernoĹÄ wzglÄdem Kurosawy, bo wszelkie odstÄpstwa, jeĹli mogÄ
siÄ obroniÄ, sÄ
wspaniaĹe â ĹwiadczÄ
o erudycji, wnikliwoĹci i zaangaĹźowaniu twĂłrcy, ktĂłry stara siÄ zrozumieÄ otaczajÄ
cÄ
go rzeczywistoĹÄ. ChciaĹbym mĂłc napisaÄ to o Spike'u Lee. Nie potrafiÄ wĹaĹciwie znaleĹşÄ argumentĂłw, dlaczego ten film powstaĹ â bo nie jest to ani projekt, ktĂłry byĹby sam w sobie ciekawy, ani twĂłrczy hoĹd; jedyna szczera zajawka, jaka pojawia siÄ w "Highest 2 Lowest", to miĹoĹÄ do kultury czarnych i nowojorskich druĹźyn sportowych, z powracajÄ
cym Ĺźartem w postaci nienawiĹci do Bostonu. "Fuck Boston" czy "Boston Sucks" to hasĹa przewodnie tego filmu, myĹli unoszÄ
ce siÄ nad caĹoĹciÄ
historii bardziej niĹź jakikolwiek z lejtmotywĂłw Kurosawy. No i jest to fajne, bo Knicksi dosĹownie przed chwilÄ
wyeliminowali Boston Celtics, przechodzÄ
c do finaĹĂłw konferencji w NBA â na osĹodÄ skrajnie nieudanego filmu, Spike Lee ma przynajmniej sukces swojej druĹźyny. Jej gra moĹźe siÄ podobaÄ bardziej niĹź "Highest 2 Lowest". Przed trzema laty powstaĹa inna reinterpretacja klasyka Kurosawy â "Living". Oliver Hermanus â rĂłwnolegle z Lee pokazujÄ
cy w Cannes swĂłj najnowszy projekt, "History of Sound" â siÄgnÄ
Ĺ wĂłwczas po "PiÄtno Ĺmierci", najbardziej humanistyczny w dorobku japoĹskiego mistrza film. Scenariusz nowej wersji napisaĹ Kazuo Ishiguro. HistoriÄ paĹstwowego urzÄdnika osadzono w Londynie lat 50., przenoszÄ
c realia japoĹskie na warunki brytyjskie. Hermanus nie staraĹ siÄ jednak za wszelkÄ
 cenÄ odwzorowywaÄ arcydzieĹa Kurosawy, tylko opowiedzieÄ swojÄ
historiÄ, na wĹasnych warunkach, z wĹasnymi przemyĹleniami wokóŠuniwersalnych toposĂłw, jakich peĹno w japoĹskim oryginale. "Living" byĹo naprawdÄ udanym projektem, do ktĂłrego daleko filmowi Lee. Na mistrzostwo Kurosawy i jego "Nieba i piekĹa" skĹada siÄ kilka elementĂłw. To wizjonerski masterclass z blockingu, choreografii aktorĂłw, pracy kamery oraz wykorzystania filmowego kadru; fascynujÄ
ca interakcja przestrzeni miejskiej, w ktĂłrej drgajÄ
klasowe i spoĹeczne dysproporcje, odzwierciedlajÄ
ce tytularny kontrast; realizatorski eksces w postaci najbardziej sensacyjnej sceny w japoĹskim kinie lat 50. (scenÄ przekazania pieniÄdzy w pociÄ
gu nakrÄciĹ Kurosawa na osiem kamer, jednego dnia, jednym machniÄciem); odsĹoniÄcie skrupulatnej proceduralnoĹci policyjnego oddziaĹu, skutecznego i szalenie efektywnego; i wreszcie, moralna ambiwalencja postaci rodem z szekspirowskiego dramatu, dziÄki ktĂłrej obcujemy z wÄ
tpliwymi osÄ
dami i fascynujÄ
cymi w skutkach decyzjami. Dla porĂłwnania Spike Lee jest niestety nieporadny w swoich inscenizatorskich prĂłbach â zapomniaĹ o tym, czym jest blocking, kaĹźdÄ
ze scen ustawia w standardzie niemalĹźe telewizyjnym, a jego postacie na zmianÄ szarĹźujÄ
i tonÄ
w melodramatycznej mieliĹşnie, jakby graĹy w "The Room". PrzestrzeĹ miejska nie istnieje â Nowy Jork jest zbyt czyĹciutki jak na scenÄ powaĹźnego przestÄpstwa, a jedyny kontrast klasowy osadza siÄ na deklamowanych dialogach, a nie obrazie zgnilizny miasta. Policja to w filmie Lee bodaj najbardziej irytujÄ
cy element ukĹadanki â o ile u Kurosawy mogliĹmy mĂłwiÄ o thrillerze proceduralnym, o tyle "Highest 2 Lowest" jest komediÄ
aproceduralnÄ
, peĹnÄ
ĹźaĹosnych gagĂłw i dziwacznych spiÄÄ, ktĂłre pozostawiajÄ
jedynie znajome mrowienie na plecach. OczywiĹcie to wszystko moĹźe oznaczaÄ dla kogoĹ wspaniaĹÄ
zabawÄ â jeden z tych seansĂłw, ktĂłry jest tak zĹy, Ĺźe aĹź dobry. Najgorszy jest jednak aspekt budowania Ĺwiata i postaci. Tak jak Kurosawa byĹ wybitny w ukazaniu rzeczywistoĹci osadzonej na moralnej ambiwalencji i trudnych decyzjach, tak wizja nowojorskiej wspĂłĹczesnoĹci to obraz problemĂłw, ktĂłre rozwiÄ
zujÄ
siÄ same, bez omĂłwienia i bez wiÄkszej refleksji. Brakuje rĂłwnieĹź gĹÄbi postaci â czas, ktĂłry moĹźna spoĹźytkowaÄ na pogĹÄbienie rysu psychologicznego, Lee wykorzystuje na ziomalskie wtrÄty; pewnie dobrze siÄ przy tym bawi, ale nie mogÄ powiedzieÄ tego samego o sobie. Szczytem absurdu â i jednoczeĹnie najlepszÄ
scenÄ
"Highest 2 Lowest" â jest raperski pojedynek Denzela Washingtona z A$APem Rockym, ktĂłry nie jest juĹź nawet niezrÄczny, ale zwyczajnie odklejony. Dobrze jednak podsumowuje skalÄ stawki, o jakÄ
rozchodzi siÄ w filmie Spike'a Lee. Sam A$AP Rocky to ledwie cieĹ prawdziwego zĹoczyĹcy â ktĂłrego scenariuszowe needs & wants opowiada nam w jednej scenie jego partnerka, sprowadzajÄ
c jego Ĺźyciorys do dwuminutowego dialogu. O ile Kurosawa byĹ mistrzem zasady "show, donât tell", o tyle Lee wpada w twĂłrcze lenistwo: "tell, donât show". Strasznie to wszystko rozczarowujÄ
ce, bo sygnowany logiem A24 film mĂłgĹ byÄ ciekawym rozdziaĹem wspĂłĹczesnego kina. W jednej ze scen Denzel Washington wbiega do swojego pokoju. Rozgoryczony i rozdygotany poszukuje odpowiedzi na pytanie, co powinien zrobiÄ. Zerka wtedy na róşne zdjÄcia gwiazd, jakie znajdujÄ
siÄ w jego gabinecie marzeĹ na szczycie Ĺwiata, i rozpaczliwie pyta swoich idoli: "Co powinienem zrobiÄ, Aretha? Co powinienem zrobiÄ, Stevie? Co powinienem zrobiÄ, Jimi?". Przekornie chciaĹbym odpowiedzieÄ Spike'owi, Ĺźe na pewno nie ten film.