Stefan Wesołowski – Song of the Night Mists
Gargantuiczna czerń. W płytach solowych Stefana Wesołowskiego najbardziej podoba mi się to, że są one bardzo serio. Muzyk narzuca sobie, a także i słuchaczom, spory ciężar Artykuł Stefan Wesołowski – Song of the Night Mists pochodzi z serwisu Nowamuzyka.pl.

Gargantuiczna czerń.
W płytach solowych Stefana Wesołowskiego najbardziej podoba mi się to, że są one bardzo serio. Muzyk narzuca sobie, a także i słuchaczom, spory ciężar do udźwignięcia. Wywoływanie uczuć błahych nie leży w jego naturze, a na pewno nie było tematem płytowej trylogii („Liebestod”, „Rite of the End”), którą „Song of the Night Mists” zamyka. Potrójny album jest dziełem ambitnym, o posmaku apokalipsy, dotykających najważniejszych spraw. I tylko ktoś o talencie Wesołowskiego mógł udźwignąć taki zamiar.
Jako literacka podpora dla konceptu posłużyła twórczość W.G. Sebalda. Natomiast od strony muzycznej mam wyraźne ciągoty w stronę Wagnera. W tkankę muzyczną twórca wplótł nagrania terenowe z Tatr. Postawił – co dziwić nie powinno – na mariaż muzyki klasycznej z elektroniczną. Pojawili się także znakomici goście. Tylko, że to wszystko jest suchym opisem. Szybkim przeskoczeniem po warstwie technicznej. Nie oddaje głębi płyty. Emocji uwalnianych z dźwięków. Dodać można, że tytuł nawiązuje do wiersza Kazimierza Przerwy-Tetmajera.
Stefan Wesołowski – Song of the Night Mists by TAR / MM / UOH
Wszystkie utwory cechuje rozmach, ale otwierający „Core” jest pod tym względem najokazalszy. Z narastającym dramatyzmem przeobraża się, a partie z fortepianem kojarzą mi się z Radiohead okresu „Amnesiac”. Dużo daje rozedrganie całości w końcowym etapie. Z kolei „Peak” imponuje rozchwianiem. Przyznam się, że chwilę zajęło mi dostosowanie się do rozmiarów utworów Wesołowskiego. W tym pomógł oniryzm skrzypiec. Natomiast w „Glacial Troughs” (niesamowity początek!) uczepiłem się partii fletu, na którym gra Maja Miro.
W ostatnim utworze zatytułowanym „Wilhelm Tombeau” słyszymy Piotra Wesołowskiego grającego na organach. Muzyka jest imponująca i w moim przypadku od dyspozycji dnia zależał stopień mojego w nią wniknięcia. Masyw dźwięków spada na głowę osób słuchających. Masyw spod którego trudno wyjść, ale tak rozumiem cel artystyczny. Żeby pokręcone dźwięki, unikalne pomysły twórcze, ambicja dorównująca górom, o których opowiada, nas docisnęła. Aby gargantuiczna czerń miała siłę wulkanu. Być może doczekaliśmy momentu, że tylko takie głazy mogą nami wstrząsnąć. Lub zmusić do refleksji.
Unheard of Hope | 2025
Bandcamp: https://tinangelrecords.bandcamp.com/album/stefan-weso-owski-song-of-the-night-mists
FB: https://www.facebook.com/stefanwesolowski
Artykuł Stefan Wesołowski – Song of the Night Mists pochodzi z serwisu Nowamuzyka.pl.