Ĺzawa pieĹĹ ludu / The History of Sound
Folkowe piosenki majÄ
wspaniaĹÄ
noĹnoĹÄ. PotrafiÄ
pomieĹciÄ w sobie miÄdzypokoleniowe Ĺaknienia i tÄsknotÄ za najbliĹźszymi. To ten rodzaj liryki, ktĂłra w niezwykĹej prostocie zaklina rzeczywistoĹÄ, czyniÄ
c nawet najwiÄkszy znĂłj codziennoĹci nieco bardziej prostym i poetyckim. W filmie Olivera Hermanusa "History of Sound" pieĹĹ ludu wybrzmiewa melancholiÄ
przekazywanÄ
przez dekady i kontynenty â
Folkowe piosenki majÄ
wspaniaĹÄ
noĹnoĹÄ. PotrafiÄ
pomieĹciÄ w sobie miÄdzypokoleniowe Ĺaknienia i tÄsknotÄ za najbliĹźszymi. To ten rodzaj liryki, ktĂłra w niezwykĹej prostocie zaklina rzeczywistoĹÄ, czyniÄ
c nawet najwiÄkszy znĂłj codziennoĹci nieco bardziej prostym i poetyckim. W filmie Olivera Hermanusa "History of Sound" pieĹĹ ludu wybrzmiewa melancholiÄ
przekazywanÄ
przez dekady i kontynenty â Ĺpiewa siÄ tu o synach, ktĂłrzy nie wrĂłcili z wojny, ukochanych, na ktĂłrych grobie zasÄpiajÄ
siÄ Ĺźywi, czy miĹosnych piosnkach, ktĂłrych nie wolno zaĹpiewaÄ, bo mogÄ
zbudziÄ tych, co potrzebujÄ
snu. W poszukiwaniu tych melodii dwĂłch muzykĂłw wyrusza w 1920 roku do Maine, aby zĹapaÄ dĹşwiÄkowÄ
historiÄ folkowej toĹźsamoĹci â dla przyszĹych pokoleĹ. Bohaterowie poznajÄ
siÄ jeszcze za czasĂłw I wojny Ĺwiatowej w 1917 roku. Lionel (Paul Mescal) studiuje wokal, a David (Josh OâConnor) kompozytorstwo; Lionel jest muzykiem synestezji, David ma fotograficznÄ
pamiÄÄ i dryg do nut. Po raz pierwszy spotkajÄ
siÄ w barze, gdy ten drugi gra piosenkÄ, ktĂłrÄ
Lionelowi niejednokrotnie ĹpiewaĹ jego dziadek. MiĹoĹÄ do folku przerodzi siÄ w ich wĹasne uczucie â relacjÄ delikatnego wspĂłĹegzystowania, garĹÄ spÄdzonych razem nocy podczas jednej zimy, ktĂłre przerwie pobĂłr Davida do wojska u progu zakoĹczenia wojny. WrĂłcÄ
do siebie w 1920, kiedy to David zaproponuje Lionelowi uczestnictwo w uniwersyteckim projekcie, ktĂłry bezpowrotnie zmieni jego Ĺźycie. W 1971 roku Gavin Bryars skomponowaĹ niezwykle wzruszajÄ
cy utwĂłr na podstawie nagrania zapÄtlajÄ
cej siÄ stanzy nieznanego mÄĹźczyzny, ktĂłrego posÄpne sĹowa "Jesus Blood Never Failed Me Yet" posĹuĹźyĹy do muzycznej melancholii trwajÄ
cej ĹÄ
cznie 74 minuty. Bryars stworzyĹ harmonijnÄ
kompozycjÄ, a jej ramÄ
uczyniĹ powracajÄ
cÄ
warstwÄ lirycznÄ
i stopniowo zwiÄkszajÄ
cÄ
swÄ
dramaturgiÄ melodiÄ. PracowaĹ wĂłwczas nad filmem dokumentalnym, ale z obserwacji mieszkaĹcĂłw, czÄsto ĹpiewajÄ
cych pijane ballady i sentymentalne utwory, wychwyciĹ jednego â tego, ktĂłry akurat nie piĹ, a ktĂłrego pieĹĹ chwyciĹa go za serce. Gdy Bryars pierwszy raz puĹciĹ niedokoĹczonÄ
wersjÄ w swoim studiu nagraĹ, przechodzÄ
cy obok zwalniali, a na ich twarzach pojawiaĹy siÄ Ĺzy. Wspominam o tym dlatego, Ĺźe "History of Sound" jest wĹaĹnie takim utworem â z powracajÄ
cym lejtmotywem, wyraĹşnÄ
dramaturgiÄ
i ogromnym potencjaĹem na tak zwane #pĹakanko. Przede wszystkim jednak "History of Sound" to film niewykorzystanych szans i moĹźliwoĹci. Nie myĹlÄ nawet o aktorskim superduecie Mescala i OâConnora, ktĂłrych ekranowa bliskoĹÄ sprowadzona jest do kilku powracajÄ
cych przez caĹy film sytuacji, ale bardziej o noĹnoĹci samego dĹşwiÄku. Tak jak muzyka przenosi ludyczne doĹwiadczenia w lirycznej ramie, a powracajÄ
ce utwory tworzÄ
dramatyczny grunt pod to, by niespeĹniona miĹoĹÄ dwĂłch kochankĂłw mogĹa wybrzmieÄ jeszcze bardziej, tak zasadnoĹÄ folkowych utworĂłw sprowadzona jest finalnie do ciekawostki. KaĹźda z tych posÄpnych kompozycji trafia oczywiĹcie prosto w serce, ale jeĹli jedynym celem tego filmu jest opowiedzenie kolejnej melancholijnej love story, ktĂłra nie ma szansy zaistnieÄ, to nie widzÄ tu nic innego jak zmarnowany potencjaĹ. Nie twierdzÄ, Ĺźe Hermanus powinien zachowaÄ siÄ jak antropolog â chociaĹź jego bohater staje siÄ etnomuzykologiem! â ale aĹź prosi siÄ o opowiedzenie szerszego tĹa i kontekstu, zĹapanie znaczeĹ stojÄ
cych za istotÄ
historii obecnych w pieĹniach, odsĹaniajÄ
cych kolektywne istnienie tych, ktĂłrzy je ĹpiewajÄ
. Mam wraĹźenie, Ĺźe "History of Sound" wpada w jakieĹ niemrawe folksploitation, ktĂłre Ĺadnie brzmi, wzrusza i ukĹada siÄ w piÄknÄ
historiÄ, ale pod spodem nie ma wystarczajÄ
co, by zapamiÄtaÄ je na dĹuĹźej. Po bardzo obiecujÄ
cych poprzednich filmach â szczegĂłlnie queerowym "Moffie" i "Living" na podstawie Kurosawy â Hermanus zapowiadaĹ siÄ jako twĂłrca o autorskim spojrzeniu na treĹci, ktĂłre wspĂłĹczeĹnie figurujÄ
juĹź jako klasyczne. Nie inaczej jest z "History of Sound" â to dzieĹo majÄ
ce atmosferÄ rodem z prozy Kazuo Ishiguro (swojÄ
drogÄ
, scenarzysty "Living"), o malarskiej aurze czy poczuciu ulotnoĹci, jakie nie do koĹca pasujÄ
mi do wspĂłĹczesnego kina. RozĹoĹźona na dekady historia ma w sobie duĹźo mroku, przygaszenia, duchologicznej obecnoĹci; to przykĹad impresjonistycznej prĂłby oddania emocjonalnych pejzaĹźy bohaterĂłw, w ktĂłrych wiÄcej odbywa siÄ w gestach, wyciszonej mimice czy niezrÄcznych reakcjach ciaĹ. Gdy skaczemy pomiÄdzy kontynentami i dekadami, orbitujemy w doĹÄ wyrywkowej kronice wydarzeĹ, a jej zamaszystoĹÄ sprowadzona zostaje do wytoczenia najwiÄkszego dziaĹa â zaakceptowania przemijalnoĹci losu, ktĂłrego okrucieĹstwo polega na tym, Ĺźe nie da siÄ wrĂłciÄ do pewnych chwil. To chyba najciekawszy element filmu: w erze pre-socialmediowej, bez telefonĂłw i urzÄ
dzeĹ umoĹźliwiajÄ
cych powrĂłt do jakiegokolwiek momentu w przeszĹoĹci, Hermanus tworzy stĹumiony lament nad tym, Ĺźe Ĺźycie przemija i nie moĹźemy nic z tym zrobiÄ; zwyczajnie nie jesteĹmy w stanie przewinÄ
Ä czasu do tyĹu. W jakimĹ sensie "History of Sound", bardziej niĹź wyĹpiewanÄ
historiÄ
dĹşwiÄkĂłw, jest opowieĹciÄ
o niewykorzystanych szansach, o tym klasycznym niedopasowaniu pod wzglÄdem czasu i miejsca. Gdy juĹź jako staruszek Lionel spoglÄ
da na przeszĹoĹÄ, opowiada o wszystkich dĹşwiÄkach, ktĂłrych nie byĹ w stanie zĹapaÄ, o teksturach, ktĂłrych nie mĂłgĹ dotknÄ
Ä, czy smaku, ktĂłrego nie mĂłgĹ poczuÄ. RozwodzÄ
c siÄ nad synestezjÄ
i caĹym spektrum bodĹşcĂłw, mĂłwi jednoczeĹnie o niewykorzystanym potencjale filmu, co jest dla mnie najwiÄkszÄ
tragediÄ
tegorocznego festiwalu w Cannes.