Bliskie spotkania / Elio
NajwaĹźniejszym pytaniem ludzkoĹci pozostaje: "Czy jesteĹmy tu sami?" â zdanie wypowiedziane przez anonimowego naukowca sĹyszymy w "Elio" z offu dwukrotnie, choÄ nowy film Pixara w rzeczywistoĹci szepcze je jak gdyby w kaĹźdej scenie, po cichutku. Nie dlatego, Ĺźe animacja Adriana Moliny i Madeline Sharafian traktuje o miÄdzycywilizacyjnym, kosmicznym gĹodzie kontaktu, ale dlatego, Ĺźe tak naprawdÄ
NajwaĹźniejszym pytaniem ludzkoĹci pozostaje: "Czy jesteĹmy tu sami?" â zdanie wypowiedziane przez anonimowego naukowca sĹyszymy w "Elio" z offu dwukrotnie, choÄ nowy film Pixara w rzeczywistoĹci szepcze je jak gdyby w kaĹźdej scenie, po cichutku. Nie dlatego, Ĺźe animacja Adriana Moliny i Madeline Sharafian traktuje o miÄdzycywilizacyjnym, kosmicznym gĹodzie kontaktu, ale dlatego, Ĺźe tak naprawdÄ opowiada o tym miÄdzyludzkim, zupeĹnie ziemskim. WpisujÄ
c go w rzeczywistoĹÄ nieodkrytych planet, nieskoĹczonych galaktyk i kolorowych kosmitĂłw, Pixarowi znowu udaje siÄ osiÄ
gnÄ
Ä to, czym niezmiennie czaruje od niemal trzydziestu lat. ZderzajÄ
c ze sobÄ
porzÄ
dki kosmiczne i osobiste, gĹÄbokie oraz rozrywkowo przystÄpne, wytwĂłrnia animacji przychodzi z kolejnÄ
autorskÄ
propozycjÄ
nie tylko dla dzieci, ale dla ludzi po prostu: kaĹźdego czĹowieka, ktĂłry zechce otworzyÄ siÄ na pokrzepiajÄ
cÄ
lekcjÄ z istnienia. Po "Co w duszy gra", "Luce" i "To nie wypanda", o tym, Ĺźe "Elio" jest w rzeczywistoĹci produkcjÄ
familijnÄ
, znowu musi widzom przypominaÄ animowany styl filmu. Jego zarysowana w trzech pierwszych scenach treĹÄ podÄ
Ĺźa raczej w rejony dojrzaĹych opowieĹci dwustronnego wychowania o obliczu "C'mon, C'mon" czy "Daddy Longlegs". Scena pierwsza: ciotka prĂłbuje zamĂłwiÄ dziecku posiĹek w muzealnej restauracji, ale apetyt odebraĹa mu niedawna ĹmierÄ rodzicĂłw. Gdy kobieta wyzna pobieĹźnie znajomej, Ĺźe opieka nad sierotÄ
zmusza jÄ
do rezygnacji z zawodowych planĂłw, chĹopiec znika jej z oczu. Scena druga: na opuszczonej wystawie w siedzibie NASA, audioprzewodnik o gĹosie Krystyny CzubĂłwny wprowadza go w realia misji poszukujÄ
cej innych form Ĺźycia we wszechĹwiecie. W samotnoĹci naszej cywilizacji na tle wszechĹwiata chĹopiec dostrzega swĂłj wĹasny los, po czym roni ĹzÄ. Scena trzecia: poĹÄ
czenie w egzystencjalnym bĂłlu z matkÄ
-ZiemiÄ
daje chĹopcu cel; obsesyjnÄ
pasjÄ, ktĂłrej bez reszty siÄ poĹwiÄca. Później zrobi z niÄ
niesamowite rzeczy: pozna miÄdzyplanetarny ONZ, zaprzyjaĹşni siÄ z kosmicznym robakiem i uratuje Ĺwiat przed Ĺmiertelnym niebezpieczeĹstwem. To w tych trzech scenach Elio pozostaje jednak prawdziwie namacalny; bohater bajkowej przygody z kropek i kresek skĹada siÄ z pĹynÄ
cej ĹźyĹami krwi i poobijanych koĹci. Jest cierpiÄ
cym, rozbitym na kawaĹki czĹowiekiem, szukajÄ
cym po omacku wĹaĹciwych narzÄdzi, by pozbieraÄ siÄ do kupy. RozwiÄ
zaĹ na swĂłj problem mĹody Elio upatruje nie tylko poza sobÄ
, ale i poza ZiemiÄ
. Codziennie po powrocie do domu rozkĹada na dachu widoczny z oddali ĹwiecÄ
cy transparent. "Drodzy kosmici, zabierzcie mnie stÄ
d" â gĹosi migoczÄ
cy napis, bo twarda powierzchnia naszej planety staje siÄ dla bohatera noĹnikiem traumy, ktĂłrej nie umie samodzielnie przepracowaÄ. Zamiast grawitowania w kierunku niezasklepionych ran Elio wybiera kojÄ
cy eskapizm w wyĹnione krainy, gdzie Ĺatwiej siÄ oddycha, atmosfera jest przyjazna, a obce istoty Ĺźyczliwe. Ta przykra mizantropia wycofanego chĹopaka uderza widza z peĹnÄ
mocÄ
, gdy porwany w koĹcu przez Obcych okazuje siÄ szalenie radosny, speĹniony, nareszcie uĹmiechniÄty od ucha do ucha. WziÄty omyĹkowo za przywĂłdcÄ planety przez ambasadorĂłw miÄdzygalaktycznej wspĂłlnoty, Elio nie wyprowadza nikogo z bĹÄdu i ukrywa prawdziwÄ
toĹźsamoĹÄ zranionego dziecka. W cudownej, wymarzonej krainie spotyka niespodziewane zagroĹźenie â Lord Grigon, straszliwy wĹadca planety Hylurg, grozi eksterminacjÄ
spoĹecznoĹci kosmicznego sojuszu, gdyĹź nie zostaĹ wĹÄ
czony w jego ramy. ChĹopiec bÄdzie musiaĹ sprostaÄ zadaniu powstrzymania potÄgi odrzuconego kandydata, by juĹź na zawsze mĂłc pozostaÄ szczÄĹliwym tysiÄ
ce lat Ĺwietlnych od Ziemi. Na kĹamstwie jednak niewiele wyroĹnie, dlatego w toku filmu dwustronnÄ
, peĹnÄ
zrozumienia relacjÄ Elio bÄdzie w stanie zbudowaÄ tylko z tym, z ktĂłrym pozostanie bezgranicznie szczery â porwanym przez niego Glordonem, synem brutalnego przywĂłdcy. Na koĹcu Ĺwiata, pierwszym przyjacielem chĹopca zostaje przeroĹniÄty, ogniolubny robak â byÄ moĹźe dlatego, Ĺźe przez radykalnoĹÄ ich róşnic, nie majÄ
potrzeby niczego przed sobÄ
udawaÄ. MierzÄ
c siÄ z problemami innej natury, mĹodzi znajdujÄ
wraĹźliwe poĹÄ
czenie w emocjonalnym zrozumieniu, stajÄ
c siÄ wzajemnymi odpowiedziami na indywidualne dylematy. JeĹli relacja Elio i jego ciotki jest zĹamanym sercem filmu, komitywa z kosmitÄ
pozostaje tym bijÄ
cym, Ĺźywym. Sceny ich wspĂłlnej beztroski rozwadniajÄ
naraz aktualne zagroĹźenie inwazji i przeszĹe problemy; pozwalajÄ
odetchnÄ
Ä i zĹapaÄ promienie dzieciÄcej radoĹci, w ktĂłrych Ĺźaden z nich nie zdÄ
ĹźyĹ siÄ wygrzaÄ. WokóŠbudowania, a potem testowania tej przyjaĹşni bÄdzie Ĺagodnie orbitowaĹ "Elio", stajÄ
c siÄ â bez zaskoczeĹ â wizjÄ
kosmicznej eksploracji nakierowanÄ
na poszukiwanie spielbergowskiego ciepĹa, a nie kubrickowskiej rozkminki. Zamiast "Nostromo" â Ĺagodna "No-Ziemia", wydukana ustami mĹodego protagonisty i odbijajÄ
ca siÄ w kaĹźdym atomie wcale nie tak odlegĹego nam Ĺwiata przedstawionego. Ten Ĺwiat jest zresztÄ
w "Elio" zupeĹnie trzecioplanowÄ
arenÄ
; jednÄ
skromnÄ
lokacjÄ
, ciasnÄ
, doĹÄ rozczarowujÄ
cÄ
przestrzeniÄ
, jak nÄdzne tereny zielone na nowoczesnych osiedlach mieszkalnych. ChoÄ peĹny róşnorodnych kosmicznych ras i stworzeĹ, zaprojektowano go tak, by nie odciÄ
gaĹ uwagi, nie cieszyĹ widza swoim kolorytem za bardzo. Ale moĹźe to i⌠dobrze? "Elio" stara siÄ w koĹcu udowodniÄ, Ĺźe tysiÄ
ce lat Ĺwietlnych od ĹşrĂłdĹa naszych problemĂłw nie jest wcale tysiÄ
c razy lepiej; Ĺźe nabudowane oczekiwania o innych lepszych Ĺźyciach muszÄ
zawodziÄ, by w peĹni pozwoliÄ doceniÄ to wĹasne. JeĹli jakaĹ uniwersalna lekcja pĹynie z nieskoĹczenie rozszerzajÄ
cego siÄ kosmosu, to chyba ta, Ĺźe w pogoni za lepszymi Ĺwiatami moĹźemy nigdy nie przestaÄ uciekaÄ przed samym sobÄ
. Elio miaĹ to szczÄĹcie, Ĺźe zatrzymaĹo go bliskie spotkanie â z Obcym, w ktĂłrym odnalazĹ coĹ znajomego. Tym samym Obcym, ktĂłry zamiast nowÄ
technologiÄ albo ukryty sens Ĺźycia ofiarowaĹ mu sprawy zupeĹnie przyziemne: pomocnÄ
mackÄ, perspektywÄ, wysĹuchanie, a wiÄc wszystko to, co byĹo w zasiÄgu nawet bez wchodzenia do kokpitu rakiety. Paradoks istnienia polega na tym, Ĺźe zauwaĹźyÄ to mĂłgĹ dopiero z perspektywy spokojnych ciaĹ astralnych i nieĹmiaĹo migoczÄ
cych gwiazd.