28 LAT PÓŹNIEJ. Dojrzewanie i zombie [RECENZJA]
Pomimo upływu blisko trzydziestu lat, sytuacja w świecie przedstawionym nie uległa poprawie. Wywołujący morderczą agresję wirus został wprawdzie wypchnięty z kontynentalnej Europy, jednak Wielka Brytania wciąż pozostaje objęta międzynarodową kwarantanną. W tych nieprzyjaznych okolicznościach przyrody rozgrywa się klasyczne coming-of-age story (Garland w jednym z wywiadów jako jedną ze swoich inspiracji podał zresztą… Kesa Kena Loacha). […]
![28 LAT PÓŹNIEJ. Dojrzewanie i zombie [RECENZJA]](https://film.org.pl/wp-content/uploads/2025/06/28-years-later.jpg)
Pomimo upływu blisko trzydziestu lat, sytuacja w świecie przedstawionym nie uległa poprawie. Wywołujący morderczą agresję wirus został wprawdzie wypchnięty z kontynentalnej Europy, jednak Wielka Brytania wciąż pozostaje objęta międzynarodową kwarantanną. W tych nieprzyjaznych okolicznościach przyrody rozgrywa się klasyczne coming-of-age story (Garland w jednym z wywiadów jako jedną ze swoich inspiracji podał zresztą… Kesa Kena Loacha). Bohaterem jest bowiem dwunastoletni Spike, mieszkający wraz z ojcem i chorą matką na wyizolowanej wyspie Lindisfarne. Chłopak ma przejść rytuał inicjacyjny, polegający na szybkim rekonesansie na stały ląd – opanowany przez krwiożerczych zainfekowanych. O wysokiej stawce tej wyprawy Boyle informuje nas, jeszcze zanim bohater napotka na swojej drodze pierwszego nieprzyjaciela – gdy chłopak wraz z ojcem maszerują przez groblę w stronę lądu, ich miarowym krokom towarzyszy psychodeliczna montażowa sekwencja oraz, wygłaszany z offu, antywojenny wiersz Rudyarda Kiplinga Buty.
Cały film jest zresztą pełen podobnie dzikich formalnych rozwiązań. Reżyser chętnie zmienia punkty widzenia kamery podczas scen akcji, bawi się montażem, eksperymentuje z filtrami i tonacją kolorystyczną. Boyle miesza też grozę i powagę ze smoliście czarnym humorem – chociażby w otwierającej scenie, w której dziecięcy seans Teletubisiów zostaje brutalnie przerwany przez atak zainfekowanych. Tym mocniej wybrzmiewają tu momenty chwilowego wyciszenia, podczas których możemy wraz z bohaterami rozsmakować się w atmosferze świata po upadku cywilizacji. Boyle i Garland wykorzystują zresztą te stylistyczne przeskoki, aby wyraźniej zaakcentować wewnętrzną podróż Spike’a – od przebodźcowania i obezwładniającego strachu, aż po stopniową dojrzałość i wewnętrzny spokój.
Właśnie ta podróż bohatera tkwi w centrum filmu, jest też najważniejszym wątkiem odróżniającym go od poprzedników. Pierwsze dwie części serii sprawnie oddawały niespokojnego ducha swoich czasów, portretując atmosferę wszechobecnej paranoi i nieufności wobec drugiej osoby czy też – w przypadku 28 tygodni później – punktując amerykański interwencjonizm (uwaga na marginesie: sequel z 2007 to film nierówny, ale też trochę niesprawiedliwie wypychany z widzowskiej świadomości). Jeżeli ktoś będzie chętny, również w nowym filmie znajdzie odwołania do współczesności: zarówno w wizji Wielkiej Brytanii odciętej od reszty świata (albo małej wyspiarskiej społeczności odcinającej się od innych na własne życzenie), jak też w wygłaszanym tu dyskretnie sprzeciwie wobec społecznego izolacjonizmu. Jeśli jednak te polityczne alegorie wydają się komuś zbyt napuszone – bez obaw, na krwawy horror też znajdzie się tu miejsce. Kolejne sceny potyczek z zakażonymi spychają na krawędź fotela, inscenizacja i efekty gore cieszą oko, a design i charakteryzacja robią niezapomniane wrażenie. Świetnie sprawdził się też pomysł na większe zróżnicowanie poszczególnych oponentów. Jak się bowiem okazuje, ofiary wirusa przez lata wypracowały w swoich szeregach pewną hierarchię, a na czele każdej grupy stoi teraz Alfa – silniejszy i bardziej wytrzymały od reszty, na którego nie wystarczy pojedynczy strzał między oczy.
Jedyną poważniejszą wadą filmu są te momenty, które znalazły się w scenariuszu wyłącznie po to, aby zapowiedzieć kolejne części. Zdarzają się tu sceny, które – choć dookreślają trochę świat przedstawiony – niepotrzebnie odciągają uwagę od głównego wątku. To jednak z mojej strony tylko czepialstwo. Przez większość czasu 28 lat później zachowuje zdrową równowagę między poszanowaniem dziedzictwa oryginału a wyznaczaniem własnej ścieżki, między horrorem i opowieścią inicjacyjną. Mówiąc krótko – warto było czekać tych dwadzieścia lat.